Bielsko-Biała czerpie wodę ze zbiornika w Kobiernicach. Przeciętny mieszkaniec miasta zużywa sto litrów na dobę. Tydzień temu strażacy musieli dowieźć wodę do mieszkańców domów przy ul. Szklanej i Odrzańskiej w Bielsku-Białej oraz Srebrnej w Kozach. Reszta mieszkańców stolicy Podbeskidzia na brak wody w kranach narzekać nie mogła. Prezes spółki Aqua Piotr Dudek w rozmowie z naszym portalem zapewniał, że życiodajnego płynu nie zabraknie. Miał rację.
Małe zasoby wody
Padający od kilku dni deszcz sytuację nieznacznie poprawił. To jednak przysłowiowa kropla w morzu, bo Polska posiada jedne z najmniejszych zasobów słodkiej wody w Europie. Na przeciętnego Polaka przypada 1,5 tys. metrów sześciennych. Tymczasem europejska średnia jest trzy razy większa.
Podczas suszy widać, jak jesteśmy uzależnieni od wody i nie chodzi tylko o codzienną higienę. Bez wody nie działają elektrownie, sklepy, o rosnących cenach żywności nie wspominając. - Mamy takie miejsca w Polsce, gdzie susza hydrologiczna występuje już od kilku lat. Wszystkim się wydaje, że gdy spadnie deszcz, to wszystko wróci do normy. Ale ten deszcz musiałby padać i padać. Nie ma prostej recepty na rozwiązanie tego problemu - przekonuje Jacek Bożek, lider Klubu Gaja i dodaje, że naukowcy od 25 lat mówią o zmianach klimatu. Grozi nam coraz więcej nawałnic, a susze są coraz częstsze. Tymczasem ludzie, zamiast zatrzymywać wodę, po prostu pozbywają się jej.
- Miasta się zabetonowały. Rzeka wpływa i wypływa. Poziom wód gruntowych systematycznie się obniżał i wystarczy taki upał, jaki ostatnio mieliśmy, by sytuacja stała się dramatyczna - uważa Jacek Bożek. Według synoptyków, kolejne lata będą jeszcze cieplejsze.
Mądrość Franciszka Józefa
Obecnie na budowę wielkich zbiorników retencyjnych nie ma pieniędzy. Najlepszym przykładem jest Świnna Poręba. Budowany od 1986 zbiornik na rzece Skawie (o pojemności 161 mln m sześc. i maksymalnej powierzchni ponad 1 tys. ha, maksymalna wysokość zapory - 54 m) miał być gotowy w tym roku. Wciąż nie wiadomo jednak, kiedy zostanie oddany do użytku.
Ekolodzy znają prostsze sposoby na gromadzenie wody. - Właściciele domów jednorodzinnych powinni zbierać deszczówkę do specjalnych beczek. Można z niej potem korzystać w różny sposób - podkreśla lider Klubu Gaja. Inną metodą są rzędy drewnianych belek wbijane wzdłuż nurtu rzeki. Tę metodę stosowano w naszym regionie za czasów Franciszka Józefa I.
- Dzięki temu podnosił się poziom wód gruntowych, bo belki zatrzymywały część wody w rzece - wyjaśnia Jacek Bożek. Zdaniem ekologa, to właśnie samorządy, organizacje pozarządowe, a także leśnicy powinni jak najszybciej rozpocząć kampanię edukacyjną, aby przekonywać ludzi do zbierania deszczówki.